Aktualności

Koncert i dramat Polaków, Iran walczył do końca

 

Łódź, Polska, 13-09-2014. Gdy Polska po fantastycznej, przez dwa sety idealnej wręcz  grze prowadziła 2:0 a Iran zdobył w sumie 33 punkty, nikt nie przypuszczał, że po 10 minutowej przerwie zobaczy jeszcze trzy odsłony prawdziwego dramatu. Ostatecznie mimo dwóch kolejnych piłek meczowych przy stanie 24:22 w trzecim secie Polska sama broniła piłki meczowej w tie-breaku by wygrać mecz 3:2 (25:17, 25:16, 24:26, 19:25, 16:14)! 

Przez dwa sety to był prawdziwy koncert podopiecznych Stephane’a Antigi, którzy grali bez cienia fałszu. W Atlas Arenie dobra muzyka rozbrzmiewa często, ale rzadko każdy jej takt budzi aż takie emocje, jak wszystkie akcje sobotniego spotkania. W polskim zespole funkcjonowało tego dnia wszystko, a rewelacyjni wcześniej Irańczycy wyglądali jakby nie unieśli presji związanej z meczem o wszystko. Niesieni nieustającym dopingiem ponad 12 tysięcy ludzi gospodarze zagrali najlepszy mecz pod wodzą francuskiego duetu trenerów.

- Z Włochami od początku meczu nie czuliśmy się dobrze, bo dzień wcześniej późno skończyliśmy mecz z Amerykanami i potem ciężko było zasnąć. Poza tym Włosi grali bez obciążenia psychicznego, a w sobotę obie drużyny będą pod presją, więc mecz będzie zupełnie inny. No i my będziemy wyspani – zapowiadał przed spotkaniem Michał Winiarski. Wiedział co mówi. 

Sygnał do zdecydowanych ataków dał wprawdzie jego kolega z pokoju, bezbłędny od samego początku, Mariusz Wlazły, po którego asie zrobiło się 10:8, ale potem kapitalnie zagrywać zaczął Winiarski. Irańczycy mieli ogromne problemy z przyjęciem, a potem ze skończeniem ataku, zaczęli ryzykować, a potem się mylić. Polacy bardzo szybko wykorzystali ich szok i niesieni oszałamiającym dopingiem kompletu widzów zdobyli gigantyczną przewagę – nie tylko punktową, ale przede wszystkim psychologiczną. Stłamsili Persów, pozbawiając ich wszystkich atutów. Mir Saed Marouflakrani, najlepszy dotąd rozgrywający turnieju, nie miał żadnego pomysłu, jak zgubić blok gospodarzy. Żadnej przeszkody nie stanowił także Seyed Mousavi, prowadzący w klasyfikacji najlepszych blokujących turnieju. W pierwszym secie tylko raz zatrzymał rywali, podczas gdy po przeciwnej stronie siatki raz po raz wyrastała biało-czerwona ściana nie do przebicia. To był hit dnia, większy niż jakikolwiek, zagrany w Atlas Arenie. Tego dnia nawet „The Wall” w wykonaniu Pink Floyd nie brzmiałoby lepiej niż to, co grali podopieczni Stephane’a Antigi. To był nokaut, Irańczycy nie istnieli na boisku.

W drugim secie Polacy kontynuowali fantastyczną grę. Farhad Ghaemi, który we wcześniejszych meczach idealnie dogrywał do Marouflakraniego, tym razem nie miał żadnego pomysłu, jak przyjąć piłkę po atomowych wręcz wprowadzeniach jej do gry, przez Wlazłego, Winiarskiego i Kubiaka. Po dwóch setach Polacy prowadzili 8:2 w bloku i 6:0 w punktach, zdobytych zagrywką. Kibice i eksperci, bardzo obawiający się tego spotkania, przecierali oczy ze zdumienia.

Jeśli coś mogło w tym momencie zatrzymać Polaków to nie rywale, a długa przerwa po drugim secie. Wydawało się, że właśnie przez te 10 minut mogą stracić część koncentracji, która pozwalała rozgrywać mecz jeśli nie idealny, to ideału bliski. Tymczasem Slobodan Kovac mógł wykorzystać tę przerwę, by pozbierać rozbity zespół, spróbować wyrzucić z głów swoich podopiecznych to, co stało się we wcześniejszych 53 minutach. I to się Serbowi udało, bo mimo początkowej przewagi Polaków po autowym ataku Michała Kubiaka Irańczycy zdobyli trzeci punkt z rzędu i objęli prowadzenie 20:19. To był bardzo trudny moment i początek ogromnych kłopotów Polaków, bo właśnie wtedy kontuzji doznał będący w bajecznej formie Michał Winiarski.

Kapitana zastąpił na boisku Mateusz Mika, a Polakom pomógł się pozbierać Mirzajanpour, atakując w aut. Prowadzenie 21:20 zapewniła Polakom obrona i kolejny świetny blok. Dwa punkty od stanu 22:22 i dwie piłki meczowe – dwie kontry genialnego tego dnia Mariusza Wlazłego. Kolejny atak polskiego bombardiera Irańczycy jednak obronili, a później przypomniał o sobie Amir Ghafour. Swoje zrobiła zagrywka Armina Tashakoriego i zamiast wrócić do szatni - Iran wrócił do meczu. A wszyscy mogli się przekonać, jak niewiele dzieli wielki triumf od gigantycznego rozczarowania.

Najlepszy w swoim zespole Mojtaba Mirzajanpour i wracający do wysokiej dyspozycji Ghafour złapali wiatr w żagle, Marouflakrani znów rozgrywał pewnie i szybko, jak we wcześniejszych meczach. Gdy dobrze zaczęła funkcjonować także irańska zagrywka, po asie Ghaemiego goście prowadzili 17:14. Gdy potrójnym blokiem zatrzymali wreszcie Wlazłego (22:18) wykonali na boisku taniec radości. Mieli się z czego cieszyć, bo teraz to oni byli na fali. Stephane Antiga błyskawicznie poprosił o czas – teraz to on musiał zacząć zbierać rozbity zespół na tie-break.

Decydującą partię Irańczycy zaczęli bez zmian, a Polacy z Fabianem Drzyzgą jako rozgrywającym i Marcinem Możdżonkiem na środku bloku, ale na wiele się to nie zdało. Rozpędzeni Persowie byli nie do zatrzymania, a sam Mariusz Wlazły był w stanie tylko trzymać wynik w okolicach remisu. Tymvczasem po przeciwnej stronie siatkówki znów był zespół pełen wiary w końcowy sukces i własne, coraz większe możliwości. Aż do momentu, gdy Paweł Zatorski kapitalnie obronił atak Mousaviego, którego potem zablokował Karol Kłos i w ataku przestrzelił Ghafour. Gospodarze prowadzili wtedy 12:11! O czas prosił Slobodan Kovac i uspokoił zespół na tyle, że zdobył kolejne dwa punkty, a potem miał piłkę meczową. Polacy obronili się po ataku Michała Kubiaka, a potem wygrali dwie piłki i mecz, który przejdzie do historii Atlas Areny. Błąd Mirzajanpoura i blok Możdżonka wprawiły halę i polskich graczy w stan euforii! Te ostatnie piłki bardzo zbliżyły ją do awansu!

A kibice w hali długo jeszcze skandowali „dziękujemy” oraz „Michał Winiarski”. 

Polska – Iran 3:2 (25:17, 25:16, 24:26, 19:25, 16:14)  

Polska:  Paweł Zagumny, Michał Kubiak, Piotr Nowakowski, Mariusz Wlazły, Michał Winiarski, Karol Kłos oraz Paweł Zatorski (libero), Dawid Konarski, Mateusz Mika, Marcin Możdżonek. Trener: Stephane Antiga.

Iran: Mir Saed Marouflakrani, Farhad Ghaemi, Adel Gholami, Amir Ghafour, Mojtaba Mirzajanpour, Seyed Mousavi oraz Farhad Zarif Ahangaran (libero), Shahram Mahmoudi, Mehdi Mahdavi, Armin Tashakori, Milad Ebadipour. Trener: Slobodan Kovač. 

Aktualności