Aktualności

Największe emocje były po meczu, Iran i Polska grają dalej

 

Łódź, Polska, 14-09-2014 - Tylko po drugim secie Irańczycy mogli się obawiać, czy Serbowie ostatecznie nie pozbawią ich szans na awans do czołowej szóstki turnieju. Mistrzowie Azji wygrali swój mecz nadziei 3:1 (27:25, 22:25, 25:22, 25:18), a potem… przeżywali zmienne nastroje.

Zaraz po meczu do trenera Slobodana Kovaca podbiegli działacze irańskiej federacji z informacją, że Argentyna prowadzi ze Stanami Zjednoczonymi 2:1, czyli że Iran… może awansować, nie czekając na mecz Polska – Francja. Potem zaczęło się liczenie małych punktów, ważnych, przy ewentualnym identycznym bilansie setów, gdyby Amerykanie wygrali 3:2. Ostatecznie jednak wygrana 3:2 Argentyny z USA zapewniła awans do czołowej szóstki… Iranowi i Polsce, bez względu na wynik jej meczu z Francją!

- Brawo Velasco, dawaj Argentyna – krzyczał trener Slobodan Kovač, który nagle, niespodziewanie nawet dla samego siebie, otrzymywał spóźniony o jeden dzień prezent urodzinowy w postaci awansu do czołowej szóstki. Ostatnie piłki meczu w Bydgoszczy oglądał w biurze prasowym, a po ostatnim gwizdku sędziów aż podskoczył z radości!

- Gdybyśmy odpadli z turnieju po tak dobrej grze, po takich emocjach, to byłaby niesprawiedliwość. Bylibyśmy niesamowicie rozczarowani – mówił Kovac, cieszący się z sukcesu. Mecz jego zespołu z Serbami, pakującymi już walizki i żegnającymi się z turniejem, takich emocji w serbskim szkoleniowcu nie wzbudził.    
- Dla nas ten turniej się skończył, niestety – mówili rodacy Kovača po sobotniej porażce z Francją i choć potem próbowali przekonywać, że w ostatnim meczu na tych mistrzostwach dadzą z siebie wszystko, brzmiało to mało wiarygodnie. 9 600 kibiców w Atlas Arenie wierzyło jednak, że grający w zmienionym składzie podopieczni Igora Kolakovicia wygrają przynajmniej dwa sety, które ostatecznie zapewnią awans Polsce.

W serbskim zespole zamiast Milosa Nikicia i Nikoli Kovačevicia za przyjęcie zagrywki odpowiedzialni byli tym razem młodszy brat tego ostatniego, Uros, oraz Nemanja Petrić. Tak zestawiona szóstka zaczęła od prowadzenia 4:0, ale Irańczycy szybko odrabiali straty. Precyzyjnie przyjmowali zagrywkę, a Saeid Marouflakrani doskonale wiedział, jak zgubić blok rywala. Korzystał z tego zwłaszcza Amir Ghafour, który zatrzymany został tylko raz, gdy dobrze skoczył Petrić i Serbowie objęli prowadzenie 22:20. Był to zresztą jedyny blok na świetnie grającym irańskim atakującym, który w pierwszym secie skończył aż 9 z 12 ataków. W ostatniej akcji seta dał o sobie znać także lider klasyfikacji blokujących mistrzostw świata, Seyed Mousavi, który zatrzymał Aleksandara Atanasijevicia, zapewniając Iranowi wygraną 27:25 w pierwszym secie.

Równo grający w całym turnieju serbski atakujący w drugim secie otrzymał wsparcie od Kovačevica i to wystarczyło, by wrócić do gry i postraszyć mistrza Azji. Tylko trochę jednak postraszyć… Irańczycy byli bardzo zdeterminowani, by zrobić wszystko, co w ich mocy, by poprawić swoją pozycję w tabeli, by czekać na wyniki z innych meczów ze świadomością, że nie mają sobie nic do zarzucenia. Kontynuowali dobrą grę, podczas gdy po serbskiej stronie siatki zespół posypał się, jak we wcześniejszych meczach w Łodzi.
- Szkoda mi tego ostatniego seta, szkoda że tak żegnamy się z turniejem. Na pierwsze trzy partie motywacja była – mówił Kolaković, a jego rodak dodawał: - Łatwiej nam się grało z Serbią bez motywacji. To moi rodacy, wiem co potrafią i jak są mocni – stwierdził Kovač.  

Serbia – Iran 1:3 (25:27, 25:22, 22:25, 18:25)


Serbia: Jovović, Uros Kovačević , Srecko Lisinać, Aleksandar Atanasijević, Nemanja Petrić, Marko Podraščanin oraz Nikola Rosić (libero), Marko Ivović; Trener: Igor Kolaković 

Iran: ,Mir Saed Marouflakrani, Farhad Ghaemi, Adel Gholami, Amir Ghafour, Mojtaba Mirzajanpour, Seyed Mousavi oraz Farhad Zarif Ahangaran (libero), Mehdi Mahdavi, Armin Tashakori, Milad Ebadipour, Shahram Mahmoudi; Trener: Slobodan Kovač

Widzów: 9 600

Aktualności