Aktualności

Pierwsza porażka Polaków, bajeczny Anderson

 

Łódź, Polska, 10-09-2014 - Po pięciu zwycięstwach w Warszawie i Wrocławiu reprezentacja Polski przegrała swój pierwszy mecz w FIVB Mistrzostwach Świata Polska 2014. Po emocjonującym, trzymającym do samego końca spotkaniu gospodarze mundialu ulegli 1:3 (27:29, 22:25, 27:25, 23:25) bardzo silnym w tym roku Amerykanom, prowadzonym do boju przez Matthew Andersona.

Przed spotkaniem nie brakowało opinii, że walka w bardzo wyrównanej grupie zahartowała Amerykanów, a Polacy w wyrównanej walce jeszcze się nie sprawdzili. Starcie tych zespołów w Atlas Arenie pokazało, że poziom trudności dla gospodarzy, którzy w turnieju nie stracili jeszcze punktu, rzeczywiście będzie wzrastał. Teraz zacięty bój trwa przy każdej piłce.

Amerykanie pokazali, jak szybko potrafią grać i jak skutecznie kończyć ataki po dobrych obronach, dlatego objęli prowadzenie 13:10, a Stephane Antiga zmuszony był prosić o przerwę, by wybić z rytmu świetnie zagrywającego Davida Lee. Z serwisami Amerykanów najgorzej radził sobie Mateusz Mika, dlatego też szybko zastąpił go Michał Kubiak. Polacy wciąż jednak mieli problem z kończeniem pierwszego ataku, a że po drugiej stronie siatki szalał Matt Anderson, Amerykanie pewnie zmierzali po zwycięstwo w pierwszym secie. Aż do momentu, gdy Stephane Antiga poprosił o challenge przy wyniku 17:21… Gdy okazało się, że ma rację zamiast pięciopunktowego prowadzenia gości, strata Polaków zmalała do trzech punktów, a po obronie Mariusza Wlazłego i ataku Michała Kubiaka – zaledwie do dwóch. Kubiak pokazał zresztą, jak jest waleczny i dzięki jego atakom biało-czerwoni zdołali wyrównać na 23:23, a potem 24:24 i 26:26! Prowadzona przy ogromnym dopingu ponad 10 tysięcy widzów walka Polaków została przegrana dopiero po zagrywce Davida Lee, złym przyjęciu i błędzie próbującego wystawiać piłkę Pawła Zagumnego.

Drugiego seta Kubiak, który skończył aż 6 z 10 ataków, zaczął już na boisku, gdzie bez przerwy trwała zacięta walka.  Amerykanie z dwoma punktami przewagi zeszli dopiero na drugą przerwę techniczną i przewagę tę utrzymali aż do końca seta. Skończył go świetnie grający od samego początku Lee – kapitan reprezentacji USA po dwóch setach miał już na koncie 9 punktów.  

- Gra z Polską na jej terenie to zawsze wielkie wydarzenie i ogromne przeżycie, prawdziwa przyjemność. Nie mogę się doczekać – mówił Lee jeszcze przed meczem, a potem błyszczał na boisku.  
Po przerwie po drugim secie Polacy zaczęli grać lepiej i szybko objęli prowadzenie 5:2, które rywale zniwelowali dopiero wyrównując na 16:16, po tym, jak blok obił najskuteczniejszy na boisku Anderson.
 - Matt jest doskonałym siatkarzem. Świetnie przyjmuje zagrywkę, ale ja potrzebowałem go na pozycji atakującego, dlatego przestawiliśmy go na boisku dla dobra zespołu – wyjaśniał przed meczem John Speraw, mówiąc o Andersonie, który jednak często pomagał kolegom w przyjęciu, a czasem zastępował Taylora Sandera. Ten element, o który tak obawiał się przed meczem John Speraw, funkcjonował zresztą dobrze w jego ekipie, a przecież polska drużyna znana jest ze zróżnicowanej, dobrej zagrywki.

Tego dnia lepiej serwowali jednak Amerykanie i właśnie po asie Taylora Sandera wyszli na prowadzenie 17:16, pierwsze w trzecim secie. W tym meczu nic jednak nie było łatwe ani oczywiste, do końca pewne – zryw jednej drużyny (jak Polaków, którzy objęli prowadzenie 23:20) poprzedzał zryw rywali (23:23 po kontrze Andersona). Po tym ostatnim kolejnego ataku nie skończył Michał Winiarski, a później długo trwały dyskusje po następnym udanym challenge’u Antigi. Broniąc piłki setowej Amerykanie też posiłkowali się wideoweryfikacją decyzji arbitrów, emocje były więc gigantyczne! Zakończyły je dopiero dwa kolejne ataki Marcina Możdżonka, po których Polska przegrywała już tylko 1:2.

W czwartym secie od początku pewniej i skuteczniej grali Amerykanie, ale przewagę trzech punktów zdobyli dopiero w końcówce. Polacy obronili dwa meczbole, ale trzeciego, po ataku najlepszego na boisku Andersona nie dali już rady.

Podopieczni Stephane’a Antigi przywitali się z Łodzią porażką, swoją pierwszą w tych mistrzostwach. Teraz miejsca na pomyłki zostaje im coraz mniej. Rywala mieli jednak godnego – Team USA w każdym meczu udowadnia, że w jego zwycięstwie w Lidze Światowej nie było przypadku.  

Polska – USA 1:3 (27:29, 22:25, 27:25, 23:25)

Polska:  Zagumny, Mateusz Mika, Piotr Nowakowski, Mariusz Wlazły, Michał Winiarski, Karol Kłos oraz Paweł Zatorski (libero),  Michał Kubiak, Fabian Drzyzga, Dawid Konarski, Marcin Możdżonek

USA: Micah Christenson, Taylor Sander, David Lee, Matt Anderson, Paul Lotman, Maxwell Holt oraz Erik Shoji (libero)
 
Widzów: 10 600

Aktualności