Aktualności

Deklasacja po amerykańsku

 

Kraków, Polska, 2 września 2014 - Drużyna Stanów Zjednoczonych odniosła drugie zwycięstwo w FIVB MISTRZOSTWACH ŚWIATA POLSKA 2014, pokonując w Kraków Arenie ekipę Portoryko 3:0 (25:15, 25:8, ). To było historyczne, bo pierwsze w dotychczasowych mistrzostwach świata spotkanie obu tych drużyn. 

W pierwszym secie Amerykanie prowadzili już kilkoma punktami, ale Portorykańczykom – przynajmniej chwilami – dopisywało szczęście (jak wtedy, gdy po serwisie Torresa piłka zatańczyła na taśmie i spadła pod nogi siatkarzy USA, czy w akcji, kiedy Maxwell Holt wbił „gwóźdź” trafiając w pierwszym metrze innego z rywali, który jakimś cudem podbił piłkę). Mozolnie odrabiali straty, mając kontakt z przeciwnikami. Jednak w drugiej części tego seta przewaga Amerykanów wzrastała z każdą minutą. Zakończyło się na 25:15 dla zespołu, który w tym sezonie wygrał Ligę Światową.

Jeszcze większa deklasacja nastąpiła w kolejnej partii, w której – głównie po błędach Portorykańczyków – Amerykanie „bawili się” z rywalami, dając im surową lekcję. Przy stanie 15:7 w pole zagrywki wszedł Maxwell Holt i skończył serwować dopiero, gdy na tablicy wyników mieliśmy 24:8! W międzyczasie kibice w Kraków Arenie obserwowali efektowne ataki znanego z gry w Resovii Paula Lotmana, bloki znakomitego rozgrywającego Micah Christensona, czy atomowe zbicia dynamicznego Taylora Sandera. Portorykańczycy byli bardzo przytłoczeni tak ogromną stratą. Niesamowitą serię Holta przerwało dopiero plasowane zbicie Mannixa Romana ze środka, ale chwilę później ten sam zawodnik został zablokowany przez mistrza olimpijskiego z 2008 roku z Pekinu, Davida Lee i set zakończył się wynikiem 25:8. To pierwszy przypadek w FIVB MŚ POLSKA 2014, kiedy jakiś zespół przegrał z innym seta aż 17-stoma punktami!

Mimo ogromnej przewagi trener reprezentacji Stanów Zjednoczonych, John Speraw był konsekwentny i nie zamierzał zmieniać żadnego ze swoich zawodników – nawet, żeby dać im chwilę oddechu. Tymczasem Portorykańczycy przebudzili się i po asie Edgardo Goasa – po raz pierwszy w tym meczu – objęli prowadzenie (11:10). Chwilę później niziutki – jak na siatkarza (186 cm) Jackson Rivera dwukrotnie minął amerykański blok na lewym skrzydle i zrobiło się 15:13 dla karaibskiej ekipy. Kibice mogli być zdziwieni tym, że w trzeciej partii lider portorykańskiej drużyny, Hector Soto, stał grzecznie w kwadracie dla rezerwowych, ale zmiennicy prezentowali się lepiej niż podstawowi zawodnicy zespołu trenera Davida Alemana. Dopiero ataki Matthew Andersona pozwoliły Amerykanom doprowadzić do remisu 18:18. Błędy przy siatce (dotknięcie antenki, przejście linii środkowej. Dwa autowe itp.) spowodowały, że ekipa Johna Sperawa odzyskała kontrolę nad wydarzeniami w Kraków Arenie. Mecz zakończył z lewego skrzydła Paul Lotman. Najwięcej punktów zla zwycięskiej ekipy (11) zdobył Taylor Sander.

USA – Portoryko 3:0 (25:15, 25:8, 25:20)

USA: Christenson, Lotman, Holt, Anderson, Sander, Lee oraz E. Shoji (libero).

Portoryko: Goas, Cruz, Roman, Soto, Torres, Muniz oraz del Valle (libero), Ortiz, Jose Rivera, Morales, Jackson Rivera.

Aktualności