Aktualności

Germany get tickets to the next round after overcoming Finland

 

Finowie, stawiając wczoraj fantastyczny opór Brazylijczykom, sami sobie podnieśli poprzeczkę wymagań, którym nie potrafili sprostać. Dziś sprawiali wrażenie, jakby ktoś po cichu podmienił całą drużynę. Półtora seta dobrej gry to za mało na solidnych Niemców.

Niemcy nie mówili tego wprost, ale też nie ukrywali, że właśnie ten mecz jest dla nich wydarzeniem pierwszego tygodnia FIVB MISTRZOSTW ŚWIATA W PIŁCE SIATKOWEJ MĘŻCZYZN POLSKA 2014. Przegrali, z kim mieli przegrać (z Brazylią); wygrali, z kim mieli wygrać (z Kubą i Tunezją) i zapewne wygrają, z kim mają wygrać (z Koreą Południową). Tylko wynik konfrontacji z Finlandią nie był dla nich oczywisty.

Mecz Finlandia – Niemcy decydował o drugim miejscu w grupie katowickiej. Zwycięzca nie tylko zabiera ze sobą punkty do drugiej fazy turnieju, nie tylko wysyła pokonanego rywala do Wrocławia (to oczywiście nie zesłanie, ale zawsze przyjemniej gra się w hali rozpoznanej bojem), ale przede wszystkim unika spotkania z czołowymi zespołami grupy gdańskiej.

Finowie – z ich punktu widzenia trzeba dodać, że niestety – zagrali nie jak z Brazylią, lecz jak z Kubą, czyli słabo łamane przez bardzo słabo. W pierwszym secie Tuomas Sammelvuo wykorzystał oba czasy na żądanie jeszcze przed drugą przerwą techniczną, co świadczyło o powadze sytuacji. Podziałało – od stanu 7:14 grały już obie drużyny (bo do meczu trzeba dwojga...). Dyżur przy guziku uruchamiającym sygnał dźwiękowy przejął wtedy Vital Heynen, który drugi raz zadzwonił na przerwę przy stanie 20:21 i pomógł drużynie uratować tę partię.

Przerwę na zmianę stron bardziej konstruktywnie wykorzystali Finowie, błyskawicznie uciekając na 4:0. Ta przewaga raz rosła, raz malała, ale „Suomi” jej nie roztrwonili i wyrównali. W trzecim secie wahania kursu były znacznie mniejsze – raz dwa punkty w jedną, raz dwa punkty w drugą stronę. Na koniec tej sesji lepiej wyglądał bilans Niemców, w czym zasługa słabo dotąd spisującego się Gyoergy’ego Grozera. Węgier z urodzenia odpoczął na ławce, a w decydującym momencie wszedł na zagrywkę. Przybył, zaserwował, a jego zespół zwyciężył 26:24.

Czwarta partia rozwiała ostatnie wątpliwości. Od stanu 9:13 z perspektywy Finów wszystko było już jasne – jadą do Wrocławia. Teoretycznie mogą także do domu, ale trudno przypuszczać, aby Koreańczycy zdobyli trzy punkty (za jednym zamachem lub w dwóch ratach) na Brazylijczykach i Niemcach.

Finlandia – Niemcy 1:3 (20:25, 25:19, 24:26, 19:25)

Finlandia: Eemi Tervaportti (3), Antti Siltala (2), Olli Kunnari (16), Matti Oivanen (3), Olli-Pekka Ojansivu (18), Jukka Lehtonen (4) i Lauri Kerminen (L) oraz Mikko Esko,  Niklas Seppaenen, Urpo Sivula (3), Mikko Oivanen (10) i Konstantin Shumov.
Niemcy: Sebastian Schwarz (4), Denys Kaliberda (17), Marcus Boehme (15), Gyoergy Grozer (14), Lukas Kampa (1), Max Guenthoer (7) i Ferdinand Tille (L) oraz Sebastian Kuehner, Dirk Westphal (7), Johen Schoeps (3) i Markus Steuerwald (L).

Aktualności