Aktualności

Inauguracja we Wrocławiu dla Argentyny

 

Wrocław, Polska, 31-08-2014 - W spotkaniu inauguracyjnym rozgrywki w Hali Stulecia we
Wrocławiu reprezentacja Argentyny pokonała drużynę Wenezueli, odnosząc
zwycięstwo 3:0 (25:23, 25:17, 25:19).

Obie reprezentacje podeszły do spotkania wyraźnie
stremowane. Początkowe akcje obfitowały w błędy, a także nieporozumienia w
rozegraniu. To jednak Argentyna jako pierwsza opanowała nerwy. Dwa skuteczne
bloki oraz wyrzucająca zagrywka zaowocowały wypracowaniem przez ten zespół trzypunktowej
przewagi (8:11). Przeciwnicy jednak nie oddawali pola i po błędach
Argentyńczyków wyszłi na prowadzenie (12:11). Przy tym stanie szkoleniowiec
Argentyńczyków poprosił o przerwę. Ta jednak na niewiele się zdała.
Wenezuelczycy zdołali zdobyć 3 punkty z rzędu po kolejno bloku, ataku i
punktowej zagrywce kapitana drużyny, Kervina Pinerua. Tym samym podopieczni
Vincenzo Nacci schodzili na drugą przerwę techniczną, prowadząc 16:14. Wtedy
nastąpił zryw w ekipie argentyńskiej, kiedy to Facundo Conte po raz pierwszy w
meczu zdobył punkty po ataku ze skrzydle. Ten sam zawodnik chwilę później po
kontrze z drugiej linii i znakomitej zagrywce, wyprowadził Argentynę na
prowadzenie 21:20, której to przewagi drużyna z południowej Ameryki nie oddała
do końca. Set zakończył się bowiem zwycięstwem tego zespołu 25:23.

Druga odsłona meczu rozpoczęła się od wypracowania przez
Argentyńczyków przewagi 3:0, która utrzymywała się do pierwszej przerwy
technicznej (8:5). Wydawało się, że od tego momentu Wenezuelczycy doprowadzą do
remisu. Zespół do walki po raz kolejny pociągnął Kervin Pinerua (8:7).
Nadrobione punkty zostały jednak szybko roztrwonione. Przy stanie 14:9 Nacci
Vincenzo poprosił o czas dla swojego zespołu. Przerwa jednak na nic się zdała,
bowiem Albicelestes dołożyli kolejne punkty do swojej przewagi (17:10).
Argentyna imponowała precyzją zagrywki, dzięki której zaczęła ustawiać
skuteczne potrójne bloki. W ekipie wenezuelskiej brakowało zawodnika, który
wspomógłby niekwestiowanego lidera zespołu, Pineury. W rezultacie druga partia
spotkania padła łupem Argentyńczyków (25:17).

Ostatni set również przebiegał pod dyktando Albicelestes.
Początkowo obie reprezentacje walczyły punkt za punkt. Przełomowy moment
nastąpił tuż przed pierwszą przerwą techniczną, kiedy to zablokowany został Ernando
Gomez (8:6). Przy stanie 10:7 dla Argentyny na plac gry wszedł Rodrigo Quiroga.
Widać było, że, dokonując zmian, szkoleniowiec tej ekipy chciał dać możliwość
poczucia atmosfery mistrzostw swoim podopiecznym. Kolejno wprowadzani zawodnicy
bardzo szybko zaaklimatyzowali się na boisku. Argentyńczycy jeszcze bardziej
wzmocnili swoją zagrywkę, co znacznie utrudniało rozegranie akcji w ataku ich
rywalom (20:14). Ostatecznie podopieczni Julio Velasco triumfowali w trzeciej
partii 25:19, kończąc mecz atakiem po bloku.

Zaskoczeniem był brak w pierwszej szóstce Argentyny
uznawanego za najlepszego rozgrywającego na świecie, Luciano De Cecco.
Widocznie szkoleniowiec Julio Velasco w meczu z teoretycznie mniej wymagającym
rywalem, chciał sprawdzić dyspozycję jego zmiennika, Nicolasa Uriarte.

Argentyna - Wenezuela 3:0 (25:23, 25:17, 25:19)

Wenezuela:  Carlos
Paez, Hector Salerno, Jose
Carrasco, Kervin Pinerua, Jhoser Contreras, Jesus Danian Chourio Pirela, Maximo
Antonio Montoya Martine, Fredy Ramon Cedeno Marquez, Hector Mata (L) oraz
Ernando Andres Gomez Canas, Carlos Paez


Argentyna: Javier
Filardi, Nicolas Uriarte, Facundo Conte, Jose Luis Gonzalez, Sebastian Sole,
Pablo Crer, Sebastian Closter (L) oraz Luciano De Cecco, Santiago Darraidou, Alejandro
Toro, Rodrigo Quiroga, Martin Ramos

Aktualności